News
JESIENNY ZLOT MOLI KSIĄŻKOWYCH
30.11.2015
Jesienne zloty moli książkowych stały się już tradycją w Gminnej Bibliotece Publicznej w Starych Kobiałkach. 20 listopada do biblioteki „zleciały się” mniejsze moliki w wieku od 5 do 10 lat. W większości były to członkowie dziecięcego zespołu ludowego, a oni jak nikt inny zasługują na miano molików bo przed każdymi zajęciami tanecznymi najpierw ustawia się kolejka do wypożyczenia książek. Aby urozmaicić wesoły wieczór każdy uczestnik zlotu obowiązkowo stawił się w przebraniu. Na imprezie pojawiły się księżniczki, wróżki, biedronki i inne owady oraz zwierzaki różnej maści, były też czarne charaktery ale „czarne” były tylko i wyłącznie z racji strojów bo czy ktoś widział uśmiechniętą przyjaźnie od ucha do ucha babę-jagę ?
O godzinie19.00 jesienny zlot moli książkowy został oficjalnie otwarty. Przez kilka godzin wszyscy goście brali udział w różnych konkursach i zabawach,dzięki którym mogły się lepiej poznać, pokonać nieśmiałość a także pokazać swoje ukryte talenty. Ogromnych emocji dostarczyły dzieciom zabawy ruchowe z elementami rywalizacji (wyścigi, przeciąganie liny) ale największą popularnością cieszył się konkurs karaoke. Repertuar wybierany był oczywiście przez samych uczestników i nie były to, ku mojemu zaskoczeniu, tytuły typu „Puszek okruszek” czy „Kaczka dziwaczka” ale najnowsze przeboje z list przebojów. Dzieci śpiewały z takim zaangażowaniem i tak głośno, że nagle okazało się, że mikrofon właściwie był zbędny. Po uroczystej kolacji o godzinie 22.00 pożegnaliśmy te moliki którym jeszcze trudno rozstać się z mamą na cały noc a pozostali który odważnie postanowili spędzić noc w bibliotece kontynuowali zabawę. O północy niektórzy imprezowicze stwierdzili, że czas poczynić przygotowania do snu. Zapadła więc decyzja: idziemy spać!. Posłania zostały rozłożone i natychmiast, jak przystało na poważnych i odpowiedzialnych bywalców bibliotecznych nocek, z piżamką szczoteczką i pastą do zębów w rękach, ustawiły się kolejki do łazienki. Po wypełnieniu wszystkich wieczornych rytuałów: toalecie, wygładzeniu wszelkich nierówności na posłaniach, włączeniu bajki na dobranoc, wszyscy grzecznie położyli się do swoich „łóżeczek”. Cisza nocna trwała zaledwie kilkanaście minut bo szybko okazało się,że większości molików właściwie nie chce się spać. Nie pozostawało więc nic innego jak tylko przenieść imprezę do czytelni. Tam już w piżamach kontynuowaliśmy konkursy i zabawy do godziny 3.00 i ten kto myśli sobie, że o tej porze zostały tylko najtwardsze jednostki, bardzo się myli, wytrwałych była zdecydowana większość. Gdy w naszej bibliotecznej „sypialni” nastała w końcu cisza, kolejne trzy godziny wydały się chwilką i godzina 6.00 zdecydowanie nie była najszczęśliwszą godziną na pobudkę, choć w tej sytuacji chyba najlepszą porą byłaby ta popołudniowa.
Ciężko było wstać a tu jeszcze trzeba się spakować, ponownie stać w kolejce do łazienki, zrobić poranną gimnastykę i zjeść śniadanie…ale gdy pytałyśmy czy powtarzamy imprezę za jakiś czas wszyscy odpowiedzieli głośno i zdecydowanie-TAK!. To była najlepsza rekomendacja dla całego przedsięwzięcia, zatem do zobaczenia na kolejnym nocnym spotkaniu w bibliotece.
Iwona Gastołek