Logo Gmina Stoczek Łukowski

menu

Licznik odwiedzin

W tym miesiącu: 2572
W sumie: 99685

Legendy o powstaniu poszczególnych miejscowości

Nie mamy pięknych legend związanych z naszymi okolicami. W związku z tym w czasie omawiania historii naszej miejscowości, w klasie czwartej uczniowie postanowili napisać opowieści związane z naszym regionem.

Przedstawimy kilka legend napisanych przez uczniów naszej szkoły. Sami ocenicie czy Wam się podobają? 

A może macie pomysły i chcielibyście swoje opowieści zamieścić w następnej edycji „Legend związanych z naszym regionem”

 Anna Maksymowicz

  LEGENDA O WSI BŁAŻEJKI

 

 

Przed wiekami żył potężny i bogaty książę Janusz. Miał on jedynego syna – Błażeja. Pewnego dnia wybrali się na polowanie. Była to ulubiona rozrywka młodego księcia, lubił galopować po lesie na swym pięknym, karym koniu. Dzień miał się ku końcowi gdy książę i syn stwierdzili, że mogą już wracać do domu.

Nagle ujrzeli wspaniałego jelenia. Książę Błażej rzucił się w pogoń za uciekającym zwierzem. W pewnym momencie galopujący koń potknął się o leżącą na ziemi kłodę drewna. Młodzieniec wyleciał z siodła, uderzył głową o przydrożny kamień i stracił przytomność.

Ojciec ostrożnie zabrał go do domu. Sprowadził najlepszych medyków. Obiecał nawet olbrzymią sumę pieniędzy za uratowanie życia syna, niestety po dwóch dniach Błażej zmarł. Całe państwo pogrążyło się w smutku i żałobie.

Ludzie mieszkający w miejscu gdzie zdarzył się tragiczny wypadek postanowili nazwać swą osadę Błażejki, aby zachować na zawsze pamięć o młodym księciu.

Renata Dziurdziak  kl. IVb

 

 

 

  LEGENDA O WSI JAMIELNIK KOLONIA  

 

Dawno, dawno temu w małej wiosce położonej w starym sosnowym lesie mieszkało kilka rodzin. Mężczyźni zajmowali się polowaniem i wycinaniem drzew. Budowali domy i budynki gospodarcze. Kobiety karmiły zwierzęta, przygotowywały posiłki i szyły ubrania.

Wszyscy żyli w zgodzie i spokoju do chwili, kiedy we wsi pojawił się smok. Był mały, ale żarłoczny. Wokół wsi zbudował kilka jam w których przebywał w czasie dnia. Nocą zakradał się do kurników i pożerał kury. Gdy zjadł już wszystkie kury zaczął porywać małe owieczki.

Ludzie postanowili rozprawić się ze smokiem. Zalepili wszystkie jamy gliną. Potwór nie mógł wyjść i zginął. Od smoczych jam mieszkańcy  nazwali swoją wieś - Jamielnik.

Mijały lata, nadeszły spokojne czasy, we wsi robiło się ciasno. Młode małżeństwa budowały nowe gospodarstwa na ziemi położonej na południe i na zachód od Jamielnika. W ten sposób powstały dwa Jamielniki: Jamielnik Kolonia i Jamielnik Nowy.  

 

  Artur Wołoszka kl. IVa

                      ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O WSI JAMIELNIK NOWY  

 

Pewien młynarz miał dwóch synów. Kiedy starszy się ożenił oddał mu swój wiatrak, a młodszemu kupił pięknego konia i wysłał w świat.

Młodzieniec nie protestował, bo był bardzo ciekawy, jak żyją ludzie w innych stronach świata. Przemierzał więc krainę po krainie szukając swego miejsca na ziemi, ale nigdzie nie było tak pięknie jak w rodzinnej wsi. Postanowił wracać. Nawet koń zdawał się być z tego zadowolony. Do młyna brata pozostał jeszcze dzień drogi. 

Wieczór zapadał szybko, więc Maciek zatrzymał się na ostatni postój. Obudził go śpiew słowika. Rozejrzał się wkoło i zadziwił. Stał na stoku, u podnóży którego wiła się niczym świder rzeka. Za nią rozpościerał się stary las. Chciał to wszystko pokazać ojcu i bratu, więc ruszył z kopyta do domu. Wszyscy powrócili tu już następnego dnia. Doszli do wniosku, że to idealne miejsce na nowy wiatrak. Zbudowali go wspólnymi siłami.

Z czasem Maciek stał się znany w okolicy. W starym języku młyn nazywano „mielnikiem”, toteż okoliczni chłopi pytani gdzie jadą , odpowiadali – „tam gdzie je mielnik”

Do niedawna trwały spory jak nazywa się ta wioska. Ostatecznie zdecydowano, że Jamielnik

Tak to młynarz Maciek przyczynił się do powstania miejscowości w której mieszkał. 

 

 

Paula Brodzik kl. IVa

ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O JAMIELNIKACH  

 

Dawno, dawno temu była sobie wioska, w której wszystkie domy były drewniane, a dachy pokryte słomą. Nazywała się Jamielnik. Nazwa pochodziła stąd, że nad całą wsią pochylały się piękne drzewa, na których rosła jemioła.

Pewnego dnia we wsi wybuchł pożar, spaliła się większość gospodarstw. Ludzie zaczęli oskarżać się nawzajem. Niektórzy wyprowadzali się 

i nieopodal zakładali nowe gospodarstwa, budowali nową kolonię, która z dnia na dzień stawała się coraz większa. Dziś nazwa tej nowej osady brzmi Jamielnik Kolonia.

Słowo Jamielnik pochodzi od Jemioły, a słowo Kolonia od ludzi, którzy ją utworzyli.

Z czasem blisko Jamielnika powstała jeszcze jedna wioska, którą nazwano Jamielnik Nowy, ponieważ była najmłodszą wioską, powstałą w tej okolicy. Z upływam lat zniszczony przez pożar Jamielnik stał się Jamielnikiem Starym, na pamiątkę , że został najwcześniej wybudowany. 

I tak dzisiaj mamy trzy Jamielniki: Jamielnik Stary,  Jamielnik Kolonia i Jamielnik Nowy

 

Bardzo cieszę się, że mieszkam w takiej wsi, której nazwa pochodzi od jemioły, bo jemioła, jak wszyscy wiemy, przynosi szczęście. Wszyscy, w naszej okolicy znają takie powiedzenie świąteczne:

„Kto na wigilię nie ma jemioły, to przez cały rok będzie goły”.

 

                                                         Ola Dziurdzia kl. IVa    

ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O WSI KOBIAŁKI  

 

Dawno, dawno temu żył starszy człowiek o imieniu Jan. Był on biedny ale robił koszyki aby zarobić trochę pieniędzy. Ludzie lubili go i chętnie kupowali koszyki zwane kobiałkami. Były one potrzebne do codziennej pracy w gospodarstwie.

         Pewnego dnia starszy człowiek ciężko zachorował i nie był w stanie robić koszyczków. Kilka dni później zmarł.

          Po jego śmierci ludzie postanowili aby miejscowość nazwać Kobiałki, tak jak nazywały się koszyki, które wyrabiał staruszek.

 

Karolina Rosa kl. IVb

ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O WSI RÓŻA

 

 

 

Dawno, dawno temu żyła sobie księżniczka o imieniu Anna. Była bardzo okrutna dla swoich poddanych. Ludzie bardzo jej nie lubili, bo gdy prosili o pomoc, wyśmiewała ich.

Pewnego dnia okrutna Anna  ciężko zachorowała, błagała swoich poddanych o ratunek. Z pomocą zgłosiła się do niej staruszka, która leczyła ziołami. Zielarka podarowała jej piękną czerwoną różę, kazała jej pić napar z jej płatków. Anna posłuchała starszej kobiety i dzięki niej wyzdrowiała. W nagrodę obiecała jej wór złota. Zielarka nie chciała bogactwa. Prosiła ją natomiast aby zaczęła myśleć o swoich poddanych. Księżniczka dopiero wtedy zrozumiała jaką wielką krzywdę im wyrządziła. Zielarka cieszyła się, że dzięki niej Anna stała dobrym człowiekiem. 

Dzięki temu, że księżniczka stała się dobra i wyrozumiała znalazła księcia, który miał na imię Michał. Książę Michał i Anna wzięli ślub. Wszyscy, nawet biedna zielarka bawili się na weselu. Jednak szczęście dobrej staruszki nie trwało długo, niestety ciężko zachorowała. Jej nikt  nie mógł pomóc.  Gdy umierała, Anna obiecała jej, ze nigdy już nie będzie źle postępować. 

Miejscowość z której pochodziła dobra staruszka nazwano Różą, na pamiątkę cudownych płatków czerwonej róży. 

 

Kinga Wołoszka kl. IV a

ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O WSI RUDA

 

 

Dawno, dawno temu na Mazowszu, w pewnej wiosce żyli ludzie ubodzy, ale bardzo dobrzy, cierpliwi i odnoszący się do siebie z szacunkiem. Domy mieli drewniane, pokryte strzechą. Żyli z uprawy ziemi. Mimo swego ubóstwa byli zgodni, potrafili się uśmiechać do siebie. Lubili wieczorami spotykać się, potańczyć przy dźwiękach skrzypiec, porozmawiać o tym co się wydarzyło wśród mieszkańców minionego dnia.

Tak spokojnie miały lata, pewnego razu okazało się, że umarł właściciel wsi. Był to człowiek spokojny, roztropny rozumiał ciężką pracę ludzi pracujących na roli. Ludzie zastanawiali się, jaki będzie następny pan. W dniu przyjazdu nowych właścicieli, wszyscy mieszkańcy wyszli zobaczyć przybywających. Ujrzeli piękną, młodą  dziewczynę, która przybyła z ojcem. Miała bardzo długie włosy w kolorze kasztanów, niektórzy mówili po prostu, że są rude.

Nowi właściciele okazali się być dobrymi ludźmi, mieszkańcy odetchnęli z ulgą, że będą mogli znowu wieść spokojne życie. Krystyna, bo tak miała na imię córka właściciela, chętnie przebywała z prostymi ludźmi. Potrafiła leczyć rany, umiała przygotowywać napary z najróżniejszych ziół, które leczyły najróżniejsze dolegliwości. Wieczorami mieszkańcy spotykali się pod piękną i rozłożystą jabłonią, Krystyna chętnie tam przychodziła, ludzie wiedzieli , że mogą ją tam spotkać i będą się mogli jej poradzić.

Pewnego dnia w czasie takiego spotkania, usłyszeli tętent koni. 

Przerazili się, słyszeli bowiem, że w okolicach grasują Jaćwingowie, a kasztelan z grodu łukowskiego nie potrafi sobie z nimi poradzić. Gród umocniono, ale okoliczna ludność była bezradna. Mieszkańcy słyszeli, że palą wioski, mordują ludzi. Wioska była na uboczu, wydawało się im, że może Jaćwigowie po prostu nie trafią do niej. Niestety, tak się nie stało. Odział napadł na nieprzygotowaną wioskę do obrony. Miejscowość natychmiast stanęła w płomieniach. Rozpoczęło się rabowanie dobytku.

Nastała noc, ci którzy przeżyli schronili się w pobliskim lesie, z przerażeniem czekali kiedy oddział wojska odjedzie. Z daleka widzieli groźnych jeźdźców ogrzewających się przy ognisku. Słyszeli ich śmiech i głośne rozmowy. Mieli nadzieję, że nad ranem odjadą.

Kiedy słońce wstało po Jaćwingach nie było już śladu. Ci którzy przeżyli postanowili wrócić do domów. 

Widok był przerażający, cała wioska spłonęła. Wszędzie leżały zamordowane ciała bliskich osób. Kiedy podeszli pod jabłoń ujrzeli zmasakrowane zwłoki Krystyny. Zewsząd było słychać lament i płacz.

Mimo wielkiego bólu, rozpoczęto odbudowywanie miejscowości. Ojciec pięknej Krystyny, nigdy już się nie uśmiechną. Zawsze był już poważny i ze smutkiem wspominał swoje dziecko.

Jednak z całych sił pomagał ludziom w odbudowie.

Mieszkańcy długo jeszcze wspominali piękną, rudowłosą dziewczynę. Pamiętali jej ciepło i oddanie z jakim leczyła chore dzieci. Z czasem swoją miejscowość nazwali Ruda, zapewne od pięknych włosów jakie miała Krystyna, osoba która ofiarowała im tyle ciepła i dobroci.

 

Edyta Rosa kl.IVb

ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O WSI TOCZYSKA  

 

 Przed wiekami żył pan Tadeusz, który był właścicielem tartaku. Tartak ten był jedyny w okolicy, więc przybywało do niego bardzo dużo ludzi. Pan Tadeusz czerpał z niego ogromne zyski. Ludzie, którzy tam przybywali, przywozili ogromne ilości drzewa. Interes pana Tadeusza rozwijał się coraz bardziej.

Pewnego dnia właściciel dostał okropną wiadomość. Dowiedział się, że jego tartak jest postawiony na cudzej ziemi, więc natychmiast ma zostać zburzony.

Pan Tadeusz nie chciał, aby tak się stało, więc cały czas się przeciwstawiał. Właściciel ziemi w nocy, gdy wszyscy spali wszedł na wzgórze, tam gdzie stał tartak i zabrał drzewa.

Następnie zaczął je staczać ze wzgórza. Było to zachowanie podłe i okropne. Wiele domów zostało zniszczonych. Od tego czasu miejscowość, w której doszło do tragedii nazwano Toczyska.

                                            Dominik Basek kl. IVa 

ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O WSI TOCZYSKA - WERSJA II  

 

 Dawno, dawno temu majątki ziemskie należały do panów, tak zwanych dziedziców. Chłopi musieli u nich często pracować i odrabiać tzw. pańszczyznę.

Toczyską posiadłość ziemską miał pewien pan, który lubił grać w karty. Pewnego razu przegrał wszystkie posiadane pieniądze i ziemię, a pozostały mu tylko lasy. Chcąc żyć, musiał wycinać i sprzedawać drzewo. Wszystkie wycięte drzewa stoczył w jedno miejsce, niedaleko stawu. Stoczonych pni było bardzo dużo. Niestety nikt nie chciał ich kupować. Dziedzic zdecydował, że wyjedzie do krewnych. Od tamtej pory go nie widziano.

Na wyciętym terenie powstało kilka chłopskich domów. Mieszkańcy tych terenów nazwali to miejsce Toczyska. Nazwę wzięli od licznych drzew ułożonych nad stawem. Staw nazwano Pankowiną od właściciela, co nie był tak jak inni bogacze porządnie ubrany, tylko taki marny „pankowina”.

Do obecnej chwili ludzie nazywają ten staw Pankowiną. 

 Natalia Basek kl. IVa

ZO w Starych Kobiałkach

 

  LEGENDA O WSI TURZEC

 

 

         

Przed wiekami w Polsce, a szczególnie we wschodniej części naszego kraju, lasy były bardzo okazałe. Nasze okolice porastała olbrzymia puszcza. Rosło w niej wiele gatunków roślin, żyło wiele zwierząt, między innymi tury. Były one przeżuwaczami z rodziny krętorogich. Miały przepiękną brunatną sierść i chodziły dumnie po puszczy. Z tego powodu były nie lada atrakcją dla myśliwych. Każdy magnat chciał upolować to zwierzę. Tury więc pod koniec XVI wieku były bardzo rzadkim zjawiskiem. Kolekcjoner rzadkich okazów ogłosił wśród myśliwych konkurs na zdobycie tura. 

Ale na szczęście żył również pan Józef. Był on wielkim przeciwnikiem mordu zwierząt, a w szczególności tych rzadkich.

Pewnego dnia w czasie spaceru po lesie zobaczył tura. Jak się okazało później była to turzyca. Józef był bardzo dobrym człowiekiem postanowił ukryć Resztkę. A nazwał ją tak, ponieważ była ostatnim okazem tego gatunku. Pan Józef nie miał rodziny i z tego powodu  zaopiekował się turzycą. Chcąc ją uchronić, ukrył zwierzę w lesie. Po pewnym czasie znalazł wspólny język porozumiewania się z Resztką. Bardo się polubili i spędzali ze sobą coraz więcej czasu.

         Któregoś dnia Józef przez przypadek, w drodze do Resztki, podsłuchał rozmowę myśliwych, którzy planowali urządzić polowanie na tury, ponieważ konkurs nie został rozstrzygnięty. Natychmiast chciał podzielić z Resztką tą wstrząsającą informacją. Rzekł do niej:

„Uciekaj, myśliwi  chcą Cię zabić najprawdopodobniej wiedzą gdzie jesteś. Uciekaj i żegnaj”. Resztka nie chcąc rozstawać się ze swym opiekunem, została. Niestety, zapłaciła za to swym życiem. Zrozpaczony Józef, na jej cześć, miejscowość gdzie zginęła nazwał Turzec.                                         

 

 Anna   Mielcarz kl. IVb

ZO w Starych Kobiałkach

 

 

  LEGENDA O WSI TURZEC - WERSJA II

 

 

Dawno, dawno temu żył książę o imieniu Zygmunt wraz z żoną Barbarą i synem Augustem. Książę i księżna byli bardzo dobrzy dla swoich poddanych, pomagali biednym, przygarniali sieroty i wdowy. Byliby bardzo szczęśliwi gdyby nie pewien problem. Ich syn Zygmunt był bardzo kapryśny. Rodzice starali się spełniać wszystkie zachcianki jedynego syna.

Kiedyś zażądał, aby kupili mu najlepszego konia na świecie. Był on wart tyle co połowa majątku ojca. Książę Zygmunt odmówił chłopcu. Wtedy August wpadł w wielką rozpacz, krzyczał, że utopi się w stawie lub opuści dom rodzinny i pójdzie w świat. Matce żal zrobiło się syna, dlatego namówiła męża, żeby dokonał zakupu. Tak też się stało.

Minęło kilka dni, a August ciągle domagał się nowych rzeczy. Pewnego dnia, chłopiec oznajmił, że nie chce już siedzieć na fotelach i na krzesłach, chciałby siedzieć w inny sposób. Proponowano księciu siedzenie w wielu pozycjach, ale żadna nie odpowiadała młodzieńcowi. Rodzice, chcąc zadowolić syna nie ustawali w poszukiwaniach.

Specjalni wysłannicy dworu udali się w podróż do innych państw, aby zobaczyć jak tam siedzą ludzie. Prezentowano Augustowi kolejne sposoby, ale nic nie było w stanie zadowolić go. 

Aż pewnego razu do zamku trafił pewien mędrzec o imieniu Kunglo i pokazał mu sposób siedzenia po turecku. Młody książę był zachwycony. Szczególnie podobała mu się nazwa „po turecku”. Od tego czasu August najczęściej siedział na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i medytował.

Kiedy dorósł i otrzymał od ojca w posiadanie wieś, natychmiast wydał rozkaz, zobowiązujący poddanych do siedzenie w taki sposób, jak władca. Sposób siedzenia po turecku, który był jednym z kaprysów młodego księcia nie przyjął się wśród ludu. Po jego śmierci ludzie odetchnęli, bo znów mogli siedzieć na krzesłach, ławkach i stołkach. Pamiątką tych wydarzeń jest nazwa wsi, która przetrwała do dziś. Wieś ta nosi nazwę TURZEC. 

 

 Ola Kępa kl. IVa

ZO w Starych

 

  LEGENDA O WSI ZGÓRZNICA

 Kiedyś na naszych terenach były tylko lasy, ciemne, ogromne i pełno w nich było zwierzyny. Powoli zaczęli osiedlać się ludzie, karczować drzewa i zakładać miejscowości.

Pewnego dnia księżna mazowiecka Anna przejeżdżając z Czerska do Lublina, zatrzymała się nad przepięknym strumykiem, który tubylcy nazwali Świdrem, ze względu, że był bardzo kręty. Nad strumykiem, znajdowały się pagórki, wzniesienia, lasy, księżna urzeczona tym widokiem postanowiła zostać kilka dni dłużej.

Okoliczna ludność przychodziła chociaż z daleka zobaczyć piękną i bogatą księżną. Anna była dobrą i pogodną osobą, rozmawiała z nimi, o ich troskach problemach. Niestety nadszedł czas odjazdu mieszkańcy żegnali swoja księżną ze smutkiem.

Okoliczni ludzie długo wspominali wizytę księżnej. Dostrzegli uroki swoich okolic, strumyk otoczony wzniesieniami i pagórkami coraz bardziej zaczął im się podobać. A miejscowość, która tak się podobała księżnej nazwali Zgórznicą, od licznych wzniesień, które ją tak bardzo ozdabiają.  

Sebastian Deszko kl. IVa

ZO w Starych Kobiałkach

  LEGENDA O WSI ZGÓRZNICA - WERSJA II  

 

 

 

Dawno, dawno temu, kiedy tereny wschodniej Polski porastały gęste lasy, a płynące rzeki bezlitośnie zalewały okolicę, pojawiła się tu grupa wędrowców. Tereny przez które wędrowali bardzo im się podobały. Dużo było wzgórz i obniżeń porośniętych pięknymi lasami. Postanowili poszukać odpowiedniego miejsca aby się osiedlić. Wybrali jedno ze wzgórz nad rzeką. Tutaj powódź im nie zagrażała. 

Niestety, z osady która wybudowali trzeba było daleko i stromo schodzić po wodę do źródełka na dole. Mając gospodarstwa i hodując bydło, musieli tak schodzić z naczyniami po wodę kilka razy dziennie. Zajmowało im to bardzo dużo czasu. Woda w źródełku była jednak tak smaczna i zdrowa, że nie sposób było z niej zrezygnować. Z uwagi na to, że nieustannie schodzili z góry z dzbanami po wodę postanowili nazwać miejscowość Zgórznica. 

 

Katarzyna Kaczor kl. IVa

ZO w Starych Kobiałkach

Wójt gminy zaprasza

<p><strong>Marek Czub</strong></p>

Marek Czub

Przyjęcia interesantów:

Pytania do wójta

Wypełnij Odpowiedzi

Urząd Gminy

Plac T. Kościuszki 1

21-450 Stoczek Łukowski

tel: 25 797 00 47

gmina@stoczeklukowski.pl

Zobacz również

wersja językowa

Kalendarz

październik 2023
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Ni
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

Zegar

  • :
  • :
Akceptuję

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.